środa, 26 grudnia 2012

Rozdział IV

Nie raz potknęłam się przez jakiś wyrastający z ziemi korzeń, ale w takiej gęstwinie nie było o to trudno, doliczając do tego jeszcze przenikającą całe otoczenie ciemność. Było tak ciemno, że nie wiedziałam nawet, dokąd idę. Szłam przed siebie z wyciągniętymi do przodu rękoma, przecież inaczej już dawno, jeśli bym się nie zabiła to byłabym cała podrapana przez gałęzie. Zresztą i tak już byłam. Czułam jak po moich policzkach spływają strużki krwi, co nie było zbyt przyjemne. Wolałam nie myśleć jak wyglądam. I nie chciałam żeby ktokolwiek mnie widział. A już na pewno nie Peur. Miałby świetny pretekst do drwin ze mnie, co tak bardzo uwielbiał. Szczerze go nienawidziłam, ale jakoś nie mogłam sobie wyobrazić, że go nie ma. Nie cieszyłam się z jego odwiedzin, ale byłabym wielce zasmucona gdyby nie składał mi wizyt. Przynajmniej miałam się, z kogo nabijać. Tak, czasem było z czego.
Gwałtownie, nie wiedzieć czemu, zatrzymałam się przed jakimś wielkim drzewem. Władca wpadł na moje plecy, za nim Jeean. Jedynie Peur zatrzymał się za nimi i spojrzał na swoich towarzyszy podnoszących się w tej chwili z ziemi.
-Co się stało, Loyre? - zapytał.
Sama nie wiem. Jakbym coś dostrzegła, ale już teraz tego tam nie było. Wydawało mi się, że widziałam coś dziwnego, przed chwilą. Pewnie mi się przywidziało, nie będę im o tym mówiła. Wykorzystałam fakt, że zrobiło się jaśniej wokół nas.
-Jesteśmy już blisko wyjścia z tego przeklętego lasu - odpowiedziałam.
-Więc idź - powiedział Peur.
Bez marudzenia ruszyłam przed siebie. Marzyłam o tym żeby się stamtąd wreszcie wydostać. Chciałam znowu zobaczyć światło. Jasne, ciepłe światło słoneczne, a nie poświatę, którą widziałam w tym momencie. Przyspieszyłam kroku. Jeean został daleko z tyłu i nie mógł nas dogonić. Ma słabą kondycję, nie moja wina, ja chcę po prostu szybko dojść do celu. Właściwie to, czy my mamy jakiś cel? Póki co przedzieramy się przez las, nie mam pojęcia czy w ogóle dokądś dojdziemy. Ale co mi tam, każda droga gdzieś prowadzi. Kto to powiedział ‘Idź przed siebie, a z pewnością gdzieś dotrzesz.’? Ach, nieważne. Nikogo to teraz nie obchodzi.
Prawie bym się przewróciła, kolejny raz podczas ten wędrówki. Prawie. Peur złapał mnie w talii zanim zdążyłam upaść na ziemię.
-Uważaj - powiedział do mnie.
-Dziękuję ci za troskę - powiedziałam kpiąco, kiedy wyswobodziłam się z jego uścisku.
Troska? Przecież on nie troszczy się o nikogo. Lubi mnie ratować tylko, dlatego, że później może mi wytykać jak bardzo jestem nieostrożna i wykorzystać sytuację żeby powiedzieć 'Ja cię uratowałem, teraz powinnaś się odwdzięczyć’, kiedy czegoś potrzebuje. Za to właśnie go nie lubię. Zawsze potrafi wykorzystać sytuację tak, że on ma to, czego chciał, a ja wychodzę na idiotkę. A czy ja proszę o ratunek? Nie.
Nadal żałowałam, że nie wróciłam wtedy z Peur'em do domu. Pewnie o tej porze siedziałabym sobie na miękkiej kanapie w moim salonie i oglądała ulubiony serial. Jakiś serial, bo ulubionego na mam.
O tej porze? Szkoda tylko, że nie wiem, jaka teraz jest pora dnia. Pewnie rano, ale kto wie jak jest w moim Świecie. Trzeba pamiętać, że czas tutaj nie płynie. W sumie płynie, tylko go nie liczą. Ale to nie zmienia faktu, iż nie wiem, która jest godzina.
Wreszcie! Wyszliśmy z lasu. Na początku słońce poraziło mnie w oczy, ale po tym mogłam zobaczyć niezwykle jasną, słoneczną okolicę. Kiedy wychodzisz z takich ciemności nawet odrobina bieli wydaje ci się niepojętnie jasna.
-Dobra, i co teraz? - odezwałam się do swoich kompanów.
-Widzisz tę górę? - zapytał władca.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Musimy na nią wejść i spotkać się tam z kimś.
-Spotkać? Dobra, tylko z kim? - zapytałam.
-Z pewną kobietą - odpowiedział władca.
Już chciałam zadać pytanie, z jaką kobietą.
-W takim razie chodźmy - zakomenderował Peur.
Tym razem to ja szłam jako ostatnia, co mi się nie podobało, bo władca szedł z przodu i nie mogłam go po drodze o coś podpytać. Już Peur się o to postarał.
Ale tutaj nasuwa się kolejne pytanie. Kim jest ta kobieta, o której powiedział mi władca? Do kogo my właściwie idziemy? Tego, że jej nie znałam byłam pewna. Sama nie wiem skąd to wiedziałam, ale po prostu byłam pewna, że nigdy wcześniej jej nie spotkałam. I ciekawe jest też to, że Peur nie chciał, żeby władca powiedział mi, do kogo idziemy. Dogoniłabym go i zadała mu to pytanie, ale to daremne, przecież i tak nie odpowie. Czy on kiedykolwiek odpowiedział na moje pytanie zgodnie z prawdą lub nie pomijając żadnych szczegółów? Z tego, co pamiętam, to nie. Bo jest kłamcą i oszustem. I tego się trzymajmy. Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić Peur'a jako miłego, szczerego i szanującego innych człowieka. Wybuchnęłam śmiechem. To byłby zabawny widok. Peur mówiący 'kochana Loyre, w czym mógłbym ci pomóc?’ albo 'miło się z tobą rozmawia'. Wiem, że wy znacie takie uprzejme osoby, bo i ja takie znam i nie ma w tym nic zabawnego, ale gdybyście znali Peur'a tak dobrze jak ja go znam to mielibyście niezły powód do śmiechu.
Moi koledzy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem badając mnie pod każdym kątem i nie mając zielonego pojęcia, z czego się śmieję. Zapewne mój przyjaciel - Peur myślał teraz 'Odbiło jej?'. Gdyby wiedział, co było powodem mojego dobrego humoru z pewnością by mnie zabił. Na szczęście nie wiedział.
-Przepraszam, przypomniał mi się śmieszny kawał - odpowiedziałam moim towarzyszom na nieme pytanie pod tytułem 'Co się dzieje, Loyre?'.
Moja odpowiedź była, oczywiście, perfidnym kłamstwem.
-Ten kawał musiał być naprawdę bardzo śmieszny - powiedział podejrzliwie Peur.
-Był - odpowiedziałam nie mając na myśli wymyślonego przez siebie żartu, lecz to, co było prawdziwym powodem mojego śmiechu.
-Chodźmy, bo przez Loyre do jutra tam nie dojdziemy.
Przeze mnie? To, po co się do jasnej cholery zatrzymujesz?! Ja się tylko zaśmiałam, parsknęłam śmiechem, bardzo głośnym. Dobra, dałam im powód do zaciekawienia się mną.
Uznałam, że dalsze rozmyślania na ten temat nie mają sensu i przyspieszyłam wyprzedzając Jeean'a. Szłam obok władcy i jego brata, którzy niemal biegli. Trochę za szybko jak na mój gust. Też mi się spieszyło, ale bez przesady.
Zanim się spostrzegłam staliśmy już przed olbrzymimi wrotami. Bardzo podobnymi do tych w pałacu władcy, z tym, że piętnaście razy większymi. A ja myślałam, że pałac władcy był wielki. W porównaniu z tym był malutki. Ciekawe ile czasu zajmuje im sprzątnięcie go. Ja porządkuję moje małe mieszkanie w tydzień. Zrobienie porządków w tym pałacu zajmuje pewnie rok. Tylko, że ludzie tutaj chyba nie są tak leniwi jak ja. Powinnam zostać zapisana do Księgi Rekordów Guinnessa pod kategorią 'najleniwsze kobieta świata'. Właściwie światów, ale śmiertelnicy chyba nie wiedzą o innych krainach i ja nie chcę być tą osobą, która ich w tym uświadomi.
Drzwi się otworzyły i stanęło w nich tylu strażników, że policzenie ich zajęłoby mi cały dzień. Na szczęście, nie przyszło mi do głowy żeby ich rachować. Wartownicy poodsuwali się na bok i zrobili dla nas przejście. Peur dał mi znak, że mam iść pierwsza. Ruszyłam przed siebie, za mną Jeean, władca i Peur szli całkiem z tyłu obok siebie. Na jasno brązowym, dużym tronie siedziała piękna, czarnowłosa kobieta, ze śliczną, porcelanową twarzą i błękitnymi, troskliwymi oczami wpatrującymi się we mnie i Jeean'a. Mój brat podbiegł do niej i serdecznie ją uściskał. A więc wiedział, o co w tym wszystkim chodzi. Patrzyłam na nich zdziwiona. Tak jak myślałam nie znałam tej kobiety, lub jej nie pamiętałam. Była urokliwa i z pewnością manipulowałam facetami przy pomocy swojej urody.
W tej chwili uśmiechała się słodko przytulając Jeean'a. Odwróciłam głowę do tylu i spojrzałam pytająco na Peur'a. Odpowiedział mi szczerym uśmiechem. Stałam w jednym miejscu patrząc to na piękną kobietę to na strażników stojących wciąż przy drzwiach.
-Chodź do nas, Loyre - powiedziała kobieta. Jej głos brzmiał urzekająco i niezwykle delikatnie.
-Przepraszam, Pani - odezwałam się - Ale nie wiem, kim jesteś, co ja tu robię i nic z tego nie rozumiem.
-Nie pamiętasz mnie? - zapytała.
-Znałyśmy się kiedyś?
-Ależ oczywiście. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, siostrami.
-Siostrami? - kolejny szok.
Uśmiechnęła się słodko po raz drugi i podeszła do mnie wolnym krokiem, jak na władczynię przystało.
-Witaj Peur - zwróciła się do mężczyzn stojących za mną - witaj Hebenzorze.
Hebenzor? Zdałam sobie sprawę, że dotąd nie znałam jego imienia.
Peur i władca skinęli lekko głowami na powitanie.
Kobieta uściskała mnie mocno.
-Tęskniłam za tobą, siostrzyczko - powiedziała.
Kolejny członek mojej rodziny.
-Jesteś moją siostrą - nie, to nie było pytanie. Stwierdzenie. - Mogę zapytać ilu razem nas jest, rodzeństwa?
-Kiedyś były dwie siostry i dwoje braci. Teraz zostaliśmy tylko my. David'a już nie ma z nami.
Miałam tyle rodzeństwa, ale żadne nie utrzymywało ze mną kontaktów. Czy byłam aż taką złą siostrą?


20 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jaki i cały blog.
    To opowiadanie jest inne niż wszystkie które czytałam.
    Bedę zaglądać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, inne, staram się być jak najbardziej oryginalna.
      Dziękuję za miły komentarz ;)

      Usuń
  2. spoko blog
    luknę tu czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz a twój dobór słów jest oszałamiający ;]
    Wczułam się w rolę postaci czytają ten post jest bardzo wciągający ^^
    Zapraszam do mnie fotografiaamtorska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. koffam twojego bloga ♥ piękne uczucia, słownictwo :) zasługujesz na wielką pochwałę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny blog! Masz bardzo fajny sposób pisania! Pisz dalej, bo fantastycznie Ci to wychodzi, powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny blog i ciekawe opowiadanie :) Będę tu zaglądał :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe opowiadanie, ale literki mi się troche mieniły. :O

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawe a przede wszystkim wciągające opowiadanie. Niestety, nie czytałam wcześniejszych działów, ale z pewnością przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. I zapraszam do przeczytania wcześniejszych rozdziałów, i następnych ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Najpierw sprawa techniczna: trochę zbyt kontrastowo z białymi literami i czarnym tłem. A teraz o treści: świetna, ciekawa, inspirująca. Fajny styl, dobrze dobrane słowa. Ja tu wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Litery poprawię. Dziękuję za dobrą opinię ;)

      Usuń
  10. Fajny blog. Fajnie piszesz. :)
    obserwuję, zapraszam do mnie i liczę na rewanż.

    http://my-world-of-teens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz ♥
Proszę o nie zostawianie linku do swojego bloga czy czegokolwiek innego w komentarzu, ponieważ do tego służy zakładka 'Spam'.