niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział II

Pokój, który mi dano był bardzo wygodny, przytulny i całkowicie zdatny do spania. Na łazienkę też nie można było narzekać. Służki możnowładcy zajęły się mną. Dały czyste ubrania i jedzenie oraz wyjaśniły gdzie, co jest. Suknia, którą miałam założyć nie była zbyt praktyczna zważając na ludzi i okoliczności, w jakich się znalazłam. Nie dałabym sobie w niej rady gdyby władca stwierdził, że jednak nie jestem mu potrzebna. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że możnowładca pozbędzie się mnie w sposób odesłania do domu. Nie byłam do tego zbytnio przekonana. Ciekawe, która godzina. Nie zauważyłam w królestwie możnowładcy żadnego zegarka, a bateria w moim telefonie padła. Nie mogłam też zobaczyć jak jest na dworze, bo w królestwie możnowładcy nie było okien, przecież znajdowało się ono pod ziemią. Mam niesamowite szczęście. Do pokoju weszła służka i ustawiła na stoliku przede mną tacę z jedzeniem. Nigdy wcześniej nie miałam okazji jeść takich potraw.
-Czy potrzebujesz czegoś, pani?- zapytała.
-Nie. Chciałabym tylko wiedzieć, która jest godzina- odpowiedziałam.
-Nie mogę odpowiedzieć ci na to pytanie, pani. W Krainie Ciemnych Dusz nie mierzy się czasu.
-Lat i miesięcy też nie?
-Nie, pani.
-Świetnie. Możesz odejść.
-Gdybyś mnie potrzebowała możesz zawołać, pani.
-Oczywiście.
Ukłoniła się i szybko odeszła.
Nie mierzy się czasu? No to pięknie.
Poczułam się zmęczona i głodna. Podeszłam do stolika, na którym służka ustawiła jedzenie. Wzięłam coś, co wyglądało jak malina, a smakowało jak jabłko. Dziwną mają tutaj żywność, ale nie ma co narzekać. Pożywienie było dobre i syte. Na tacy leżało też jakieś pieczone zwierzę, którego nie znałam, w czerwonym sosie. Miałam nadzieję, że to nie była krew. Zauważyłam też jakieś fioletowe kulki ułożone w piramidę i jeszcze kilka innych wymyślnych potraw. Obok wszystkiego stał duży kielich z niezidentyfikowaną substancją w kolorze zielonkawym. Postanowiłam zaryzykować i napić się z niego. Napój był nawet smaczny i zaspakajał pragnienie. Kiedy już zaspokoiłam swój głód zdecydowałam, że zrobię sobie drzemkę. Po tak ciężkim dniu należało mi się. Nie wiem ile spałam. Nie miałam żadnego zegarka. W każdym razie, kiedy się obudziłam zobaczyłam służkę. Nie była to ta sama, która wcześniej przyszła tu z jedzeniem.
Siedziała na obszernym fotelu stojącym przy ścianie przed moim łóżkiem i przyglądała mi się.
-Co się dzieje?- zapytałam.
-Czekałam aż panienka się obudzi- odpowiedziała.
-Dlaczego?
-Musi się panienka przygotować, władca czeka na panienki przybycie.
-Jasne. I rozumiem, że ty przyszłaś mi pomóc?
-Tak. Pan kazał zaopiekować się tobą najlepiej jak się da.
-No dobrze. Już wstaję- powiedziałam.
-Tu ma panienka sukienkę, proszę ją włożyć.
-A gdzie jest poprzednia służka?- zapytałam. Byłam ciekawa, czemu już do mnie nie przyszła.
-Arijna jest od jedzenia- powiedziała kobieta.
-Aha. A ty jak masz na imię?
-Derin.
-Dobrze, Derin. Chyba muszę coś ze sobą zrobić.
-Proszę się ubrać.
Wzięłam od niej ciemno fioletową suknię wiązaną w pasie i na dekolcie złotymi sznurami. Była za długa, zdecydowanie za długa. Wyglądałam w niej bardzo ładnie jednak nie czułam się tak. Nie lubię takich kreacji. Ledwie stawiałam kroki.
-Mam pytanie- powiedziałam do służki.
-Słucham.
-Czy w Krainie Ciemnych Dusz nie ma takiego wynalazku jak spodnie?
-Wszystkie kobiety noszą takie stroje.
No cóż, będę musiałam to przetrwać- pomyślałam.
Kiedy się przebrałam służka zabrała się za układanie moich włosów. Nie było to zadanie łatwe. Moje włosy były skołtunione i zniszczone. Wyglądały jakby przyszło przez nie naprawdę mocne tornado. Nigdy nie miałam czasu o nie dbać. Ale mniejsza z tym.
-Au! To boli!- krzyknęłam.
-Przepraszam, panienko, ale muszę- odpowiedziałam służka.
Jasne. Nie cierpiałam, kiedy ktoś grzebał w moich włosach, zwłaszcza ktoś, kto nie potrafi być delikatny.
Siedziałam w spokoju poddając się profesji Derin.
Jak można tak długo układać włosy?
-Gotowe- odezwała się w końcu służka.
-Wreszcie.
-Strasznie panienka niecierpliwa- powiedziała.
-Możemy iść już do króla czy musisz zrobić jeszcze coś, co zmarnuje mi kolejną godzinę?
Właściwie to nie miałam zegarka i nie wiedziałam ile czasu minęło, ale mniejsza o to. Musiałam sobie z niej zakpić.
-Oczywiście, chodźmy już- odpowiedziała, nie zwracając uwagi na moje fanaberie.

-------------------------------------------------------------

Teraz szliśmy długim korytarzem, a blask świec tak rozświetlał okolicę, że czułam się jak księżniczka prowadzona na wspaniały bal. Z tym, że nie byłam księżniczką i nie szłam na bal. Zostałam porwana przez jakieś dziwne istoty i byłam prowadzona na spotkanie z ich przywódcą. W dodatku znajdowałam się w miejscu zupełnie mi nieznanym, z którego poznawaniem wcale mi się nie spieszyło. A najbardziej zastanawiające było to, jakie zadanie postawi przede mną władca i czy będę potrafiła je spełnić. Bo jeżeli nie to już po mnie. Nie miałam szans na ucieczkę, nie potrafiłabym przekonać władcy do litości nade mną. Straciłam już nadzieję na powrót do domu. A gdzie jest teraz Peur? Pewnie bawi w jakichś drogich restauracjach zupełnie nie przejmując się moim losem. Miał mnie chronić, a zniknął jakby nigdy nic i zostawił mnie samą. Jeśli jeszcze kiedyś będzie mi dane go spotkać może być pewien, że się zemszczę. O ile w ogóle go spotkam. O ile nie będę musiała spędzić tutaj reszty mojego życia, czego bym bardzo nie chciała. I po co była mi ta zawziętość? Tak bardzo chciałam zostać z Jeean'em to teraz mam. Czasem lepiej jest po prostu posłuchać innych, bo mogą być mądrzejsi od ciebie. Tylko, że ja nigdy nie uważałam Peur'a za mądrego, i nadal nie uważam. Zawsze sądziłam, że moje wybory są rozsądniejsze od jego. Każdy czasem się myli. Nikt nie jest idealny. Byłam trochę zła na samą siebie, trochę na Peur'a, trochę na te stwory, ale tak naprawdę to jedyną osobą, która była winna byłam ja. Byłam zbyt ciekawska, aby zgodnie z prośbą, a raczej rozkazem, Peur'a wrócić do domu. Ale po części to też wina Peur'a, przecież mógł powiadomić mnie o zaklęciach, o tych stworach, o tych wszystkich niebezpieczeństwach i o tym, kim jest jego brat. Gdybym miała o wszystkim pojęcie uważałabym na siebie. Grzecznie wróciłabym do domu i nie sypiała w żadnych innych miejscach. Wystarczyło tylko kilka zdań wyjaśnienia, nie wytłumaczył mi nic. Nie wspomniał ani słowem. Dlaczego?
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam nawet, kiedy służka przystanęła. Prawie gruchnęłam w jej plecy.
-Co się dzieje?- zapytałam.
-Jesteśmy u Pana.
Przed nami stały wielkie drzwi, po ich obu stronach stało po trzech strażników. Widać, że władca dba o swoje bezpieczeństwo. Ma rację, jakiś niezadowolony więzień- na przykład ja- mógłby chcieć go zabić.
Służka podeszła do jednego ze strażników i coś do niego powiedziała. Niestety, stałam zbyt daleko by to usłyszeć. Domyśliłam się, że prosiła go, aby wpuścił nas do środka komnaty na spotkanie z władcą, bo zaraz po tym, kiedy odeszła od wartownika, dała mi znak abym zbliżyła się do niej. Podeszłam wolnym, niepewnym krokiem. Strażnicy otworzyli ogromne drzwi i pokłonili się nam. Derin chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejście do komnaty. Nie oponowałam. Chciałam spotkać się z władcą i czegoś się dowiedzieć. Przeszliśmy przez drzwi. Pomieszczenie było tak wielkie, że nie mogłam ogarnąć go wzrokiem. Nie miało wielu kolorów. Na pierwszy rzut oka dostrzegłam tylko krwisto czerwone, czarne i ciemno fioletowe barwy. Po bliższym rozeznaniu gdzie niegdzie zauważyłam też takie kolory jak zgniła zieleń czy brunatny. Wczoraj byłam już w tej sali, ale nie miałam okazji przyjrzeć się jej dokładniej. Na samym jej środku stał wielki tron, a na nim zasiadał- oczywiście- władca. Jak poprzednim razem dostojnie wyglądający, szczycący się wspaniałymi szatami i urodą. Nie wiem dlaczego, ale cieszyłam się, że go widzę. Służka ukłoniła się i dała mi znać abym uczyniła ten sam znak. Posłusznie wypełniłam jej polecenie, chociaż wcale nie miałam na to ochoty. Nie lubię się przed kimś kłaniać.
-Dziękuję ci, Derin- powiedział władca swoim miłym głosem.
Kiedy służka odeszła zwrócił się do mnie.
-Witam cię, droga Loyre- powiedział- długo spałaś.
-Byłam zmęczona- odpowiedziałam- chyba nie zaprosiłeś mnie do siebie żeby mi powiedzieć jak długo spałam?- zapytałam, kiedy poprzednio nic nie odpowiedział.
-Nie.
-Więc przejdźmy do właściwego tematu.
-Usiądź proszę- powiedział, wskazując na fotel przed nim.
Usiadłam.
-Zaprosiłem cię żeby ci wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi. Zapewne się nad tym zastanawiałaś.
Pewnie, przez cały czas nad tym się zastanawiałam- pomyślałam.
-Otóż, ty jesteś Panią Gwiezdnej Krainy, ja jestem Władcą Krainy Ciemnych Dusz, możemy sobie nawzajem pomóc.
-A mianowicie?
Jaka Pani Gwiezdnej Krainy? Mam nadzieję, że mi to wyjaśni.
-Jest pewna rzecz, której poszukują wszyscy. Wszyscy chcą ją posiadać, jest bezcenna. Jest to Ośmioramienna Gwiazda Życia. Ten, kto ją posiądzie ma władzę nad życiem. Nie tylko swoim, ale i wszystkich. Ludzi, istot magicznych, wampirów. Po prostu wszystkich. Może uśmiercać żywych i budzić umarłych. Potrzebuję twojej pomocy, aby ją znaleźć. Musimy wyprzedzić innych poszukiwaczy i zabrać Gwiazdę Życia w bezpieczne miejsce, gdzie nikt jej nie znajdzie i nikt nie będzie mógł wykorzystać jej mocy. Nie chcę cię do tego zmuszać, Loyre, ale bardzo chcę żebyś mnie wsparła. Pewnie jest ci wszystko jedno, co się stanie, ale uwierz mi, to, co nastąpi, jeśli tego nie powstrzymamy wpłynie na całe twoje życie i zmieni je nie do poznania. Zmieni je na takie, jakiego byś nie chciała. Ale możesz to powstrzymać, jest jeszcze szansa. Musimy się spieszyć, ale ciągle jest szansa. Nie chcę wykorzystać potęgi Gwiazdy Życia w żaden sposób. Chcę tylko uchronić wszystkie Światy przed nią. To ważne, Loyre.
Spojrzałam na niego. Starałam się zrozumieć wypowiedziane słowa.
-Nie jestem Panią Gwiezdnej Krainy- powiedziałam.
-Jesteś. Jak mogłabyś nie być?
-Nie jestem. Nigdy wcześniej nie słyszałam nawet o takiej krainie- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-To prawda. Nie słyszałaś o niej, nie byłaś świadoma czyją jesteś Panią.
-Czyją?- zapytałam.
-Wielkiego narodu. Oni mogą uratować Światy. Jesteś ich Przywódcą, przyłącz się do nich.
-Kto nimi władał wcześniej, zanim ja zostałam w to wszystko wplątana?
-Peur. On nauczył ich tego, czego ty nie mogłaś.
-Twój braciszek? Na pewno wyszkolił ich perfekcyjnie- zakpiłam.
-Na pewno- powiedział całkiem poważnie.
-Zgadzasz się?- zapytał po chwili milczenia.
-Dlaczego miałabym się zgodzić?
No właśnie. Po co się zgadzać, nawet nie wiem czy mu ufam.
-Mówię prawdę- powiedział odgadując moje myśli.
-Nie wiem, w jaki sposób, ale czuję, że nie kłamiesz. Zgadzam się ci pomóc.
-Cieszę się. Mam coś dla ciebie i chciałbym żebyś to wzięła- powiedział.
Otworzył małą, pozłacaną skrzyneczkę i wyciągnął z niej medalion. Medalion ten wisiał na czarnym sznurze, był w kolorze błękitu, a jego boczne krawędzie były szkarłatne. Był okrągły. Czegoś tak pięknego i tajemniczego jeszcze nie widziałam. Władca podszedł do mnie i powiesił go na mojej szyi. Nagle poczułam się bezpieczniej, poczułam ulgę, jakby ktoś zabrał ode mnie wielki ciężar. Trwało to tylko przez chwilę, ale było wspaniałe. Wisior ułożył się wygodnie na mojej szyi, zdawał się mówić ''Nie martw się, ja cię ochronię''. Wiem, że to tylko moje złudzenia, ale takie miałam wrażenie.
-To twoja gwarancja bezpieczeństwa- powiedział władca.
-Co to za medalion?
-Ten medalion należał do twojej matki- powiedział- Prosiła, żebyś go dostała.
Nigdy jej nie znałam, a może znałam, tylko tego nie pamiętam. Medalion jest wspaniały. Skoro moja matka chciała, żeby należał do mnie musi być bardzo ważny. Będę zawsze nosić go przy sobie, może przyniesie mi szczęście. Tak, będzie potrzebne…
Medalion delikatnie połyskiwał na mojej szyi, sprawiał wrażenie jakby był wykonany ze złota i błyszczał na słońcu.
-A gdzie jest moja matka?- zapytałam.
Ciekawe.
-Nie ma jej- odpowiedział władca smutnym tonem.
-Umarła?
-Nie.
Chciałam zapytać, co się stało, ale czułam, że władca nie odpowie. Postanowiłam, że zadam to pytanie innym razem, w odpowiednich okolicznościach. Możnowładca wydawał się być smutny, jakby bolące wspomnienia powróciły. Może znał moją matkę i może była dla niego kimś ważnym. Przyjaciółką, rodziną. Nie wiem. W każdym razie władca był posępny.
Zastanawiałam się, co będzie dalej, jeśli chodzi o poszukiwania tej Gwiazdy Życia jak ją nazwał władca. Z jego objaśnień dowiedziałam się niewiele, a innych źródeł informacyjnych, niestety, nie mam. Trzeba było obmyślić jakiś plan, i to szybko. Jeśli miałam komuś pomagać, potrzebowałam bardziej sprecyzowanych danych dotyczących celu owej przysługi. Przydałby się Peur. Ale nie mogłam liczyć na jego pomoc, przecież zniknął zostawiając mnie samą w tym miejscu, na pastwę losu. Czeka na mnie, jak powiedział, gdzieś w zwykłym Świecie, tylko nie wiadomo czy się mnie doczeka. Bardzo możliwe, że nie.


19 komentarzy:

  1. Ciekawe . Napisz nastepny rozdział : D A ja zapraszam na mojego bloga http://konieklaudi.blogspot.com/ Będę odwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Następny rozdział jest już zaczęty, jeszcze jakieś kilka dni i myślę, że się pojawi.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ciekawie piszesz, bardzo spodobał mi się Twój styl. Oczywiście czekam na III rozdział! :)
    Ps. świetny nagłówek!

    meredithcrue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że ci się podoba.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe opowiadanie, ciekawy rozdział. Dobrze że używasz opisów a nie samych dialogów :) Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jasne, że będę pisać dalej. Mam zamiar skończyć to opowiadanie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Świetnie opisujesz. Nie powtarzasz wyrazów. Po prostu masz talent. Czekam na 3 rozdział i zapraszam do mnie: http://welcometofantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się używać jak najwięcej synonimów. Dziękuję za miłe słowa, na rozdział 3 nie będzie trzeba długo czekać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie. Do tego ciekawie piszesz i przyjemnie się czyta, gdyż nie ma powtórzeń, błędów ortograficznych. Pisz dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie. Podoba mi się jak piszesz. < 3
    Bardzo mnie wciągnęło.
    obserwuje. ;D
    `zapraszam do siebie.
    http://feisty-quarrelsome-sincere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie piszesz ! zapraszam do mnie so-take-my-hand.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny blog i super piszesz
    zapraszam do mnie
    www.nastoletniemodnisie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie opowiadanie Ciekawie piszesz
    Podoba mi sie twój blog bd wpadac + obserwuję
    http://loveit626.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jeśli ci się podoba, to pewnie, wpadaj.

      Usuń
  10. Kochana, zapraszam na świąteczny konkurs na moim blogu, do wygrania dowolna bransoletka Who :) buziak!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz ♥
Proszę o nie zostawianie linku do swojego bloga czy czegokolwiek innego w komentarzu, ponieważ do tego służy zakładka 'Spam'.